Tytuł polski: Angelfall
Tytuł oryginalny: Angelfall
Autor:
Susan Ee
Cykl: Opowieść Penryn o końcu świata (tom 1)
Ilość stron: 316
Tematyka: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Filia
Trochę o fabule: Anioły zaatakowały ziemię, nie działa prąd, świat
został zmasakrowany, na ulicach rządzą brutalne gangi, gotowe zabić za coś
do jedzenia. Penryn wraz ze swoją niestabilną psychicznie mamą i niepełnosprawną siostrą- Paige szukają
nowego schronienia. Niestety, mają pecha, natrafiają na walkę aniołów, w
wyniku której jeden z nich zostaje pozbawiony skrzydeł, a Paige zostaje
porwana. Zdeterminowana Penryn postanawia zjednoczyć siły z wrogiem i wspólnie z nim wyruszyć w poszukiwaniu siostry. Oboje przemierzają doszczętnie zniszczoną i wyludnioną Kalifornię. Na końcu podróży, w San Francisco, każde z nich stanie przed dramatycznym wyborem. Czy postąpią właściwie?
"Nigdy nie zdawałam sobie sprawy, jak wielkim zwycięstwem jest przeżycie kolejnego dnia"
Susan Ee stworzyła wyjątkowy postapokaliptyczny świat, w którym anioły, wydawać by się mogło, istoty stworzone, aby nas chronić sieją zagładę i spustoszenie. Niebezpieczne i potężne stworzenia, pragną jedynie władzy. Od pierwszej strony czujemy napięcie i grozę, a każde kolejne pojawienie
się aniołów wzmaga w czytelniku niepokój i strach.
Dużym atutem książki są bohaterowie. Bardzo podobało mi się to, że autorka nie myślała szablonowo i nie przedstawiła głównej bohaterki jako biednej, słabej dziewczyny, którą co rusz trzeba ratować. O nie! Penryn nie ma łatwo w życiu, po odejściu ojca musiała zadbać o swoją rodzinę, co nauczyło ją zaradności i odpowiedzialności. Dziewczyna zna bardzo dobrze sztuki walki, jest odważna, rozsądna i przede wszystkim opiekuńcza, bardzo kocha swoją siostrę, poświęciłaby dla niej wszystko ( trochę przypomina mi Katniss Everdeen z Igrzysk śmierci).
Drugim bohaterem, który zdobył moje uznanie jest Raffe. Pełen sarkazmu, arogancki, a zarazem przystojny anioł, któremu Penryn nie raz ratuje skórę. Ale nie myślcie sobie, że jest sierotą, której ciągle trzeba pomagać. Raffe jest bardzo odpowiedzialny i potrafi dotrzymać słowa. Mimo, że ciągle sprzecza się z Penryn, nie pozwoliłby, aby stała jej się krzywda.
Bohaterką, która również zapadnie mi w pamięć, jest chora psychicznie matka głównej bohaterki. Jest ona postacią, która ciągle nas zaskakuje, jak i również przeraża i mrozi krew w żyłach. Do końca nie jestem pewna, czy rzeczywiście jest chora , czy raczej, jak sama twierdzi, rozmawia z demonami i widzi różne nieprawdopodobne rzeczy.
Akcja powieści toczy się bardzo szybko, zwłaszcza na końcu książki, momentami miałam wrażenie, że nie nadążam. Ale prawdziwym zaskoczeniem było dla mnie to, co stało się po 36 rozdziale, czyli pod koniec powieści (nie chce spojlerować, dlatego nie powiem wam, co to takiego), akcja rozpędza się tam jeszcze bardziej, a to, czego się dowiedziałam zmroziło mi krew w żyłach! Nie czytałam opisu książki, ani żadnych opinii na Lubimy Czytać, żeby nie odbierać sobie przyjemności z czytania, więc nie bardzo wiedziałam, z czym mam do czynienia. Dlatego byłam wstrząśnięta, gdyż zazwyczaj nie czytam trilerów. Wrażliwszych czytelników ostrzegam, że pojawia się tu kilka scen, które
wywracają żołądek na drugą stronę, są makabryczne, ale też uważam je za jedne z lepszych momentów w książce. Dodają realności i sprawiają, że lepiej wczuwamy się w klimat apokalipsy.
Mimo mrocznego klimatu,
powieść nie została pozbawiona humoru, za co możemy podziękować nie
tylko Penryn, ale i Raffemu. Bardzo podobały mi się ich pełne sarkazmu rozmowy i sprzeczki :)
Angelfall to książka, która wciąga, fascynuje, przeraża, jak i bawi czytelnika.Znajdziemy tu bowiem, nie tylko dystopię, ale także urban fantasy, zalążek romansu
paranormalnego oraz wątki godne mocnego thrillera.
Jest to niewątpliwie jedna z lepszych powieści na jakie natknęłam się ostatnimi czasy i już nie mogę doczekać się przeczytania kolejnej części.
Moja ocena: 10/10